PAMIĘTNIK MJR STANISŁAWA KUKLI

Pamiętnik znaleziono przy zwłokach oficera, ekshumowanego w lesie katyńskim w kwietniu 1943 roku. Pracownicy Komisji Technicznej PCK ani eksperci niemieccy nie mogli zidentyfikować ofiary, więc na kopercie z notesem wpisano N.N. Zapiski nie pozwalały zidentyfikować autora nawet podczas badań, prowadzonych przez dr. Jana Z. Robla w Instytucie Medycyny Sądowej i Kryminalistyki, a stało się to możliwe dopiero po wizycie p. Adeli Kukli. 25 marca 1944 roku rozpoznałaona pismo męża i swoją twarz na znajdującej się w notesie, bardzo zniszczonej fotografii.
Oryginał pamiętnika zaginął po wywiezieniu z Krakowa skrzyń z materiałami katyńskimi. Pozostały dwa odpisy, sporządzone pod kierunkiem profesora Robla i na jego polecenie ukryte. Obecnie znajdują się one w archiwum Instytutu Medycyny Sądowej oraz w zbiorach Instytutu Katyńskiego w Polsce.
Z pamiętnika wybrano fragmenty, ukazujące pierwsze tygodnie niewoli grupy oficerów, wśród których był major Stanisław Kukla i ppłk Dmitrak z Rembertowa. Fragmenty zapiskiówpublikuję, zachowując oryginalna pisownie rekopisu

17.IX. Wieczór dnia poprzedniego ppłk Dycytuch lub Dmytrach1) wyjechał do Kdy Grn. w Kopczyńcach celem załatwienia spraw materiałowych (mundury dla prac. cyw. i żywność). Przywiózł niejasne informacje. Około godz. 7 oddział panc. bolszew. wpadł do wioski, u zach. krańca wsi wywiązała się strzelanina. Z kwatery, w bieliźnie nocnej pobieżnie ubrany - pozostawiając rzeczy na kwaterze, w trójkę (ppłk Dycytuch lub Dmytrach , Wilban5 i ja) przez ogrody wymykaliśmy się dążąc do toru kol., którym usiłowaliśmy przedostać się przez bagna, omijając Kopyczyńce do Czortkowa.

Oddziały bolszew. w Krogulcu udało nam się wyminąć. W Krogulcu spalono jeden czołg. Co do reszty pers. KD 4) nie wiadomo co się stało. Później w obozie spotkałem sier. Adamskiego i urz. ew. Stachiewicza.
Po całodziennym wymykaniu się, ostrzeliwani przez oddz. panc. i kawalerię bolszewicką, wydostaliśmy się w lasy na zachód, od Kopyczynieć . Naokoło strzelanina. Czortków już zajęty i droga odcięta.
Chłopi naprowadzają bolszewików na ślad oddziałów własnych .
Pod wieczór, wychodząc z lasu w kier. na połudn . zach. - zajechał nam drogę oddział kaw. bol. który nas zajął. Doprowadzeni zostaliśmy po uprzednim rozbrojeniu (...pistolet) do Kopyczyniec, tutaj rewizja.
Zabrano lornetkę, torbę ofic., pas, dok. osobo i umieszczono nas wspólnie z żołnierzami pod wartą w organistówce, gdzie w ścisku spędziliśmy noc. Po całodziennym wymykaniu się bez pożywienia pragnienie nas zabijało.

18.IX. W godzinach porannych jeszcze kontrola, a następnie pieszo prowadzono nas do Husiatyna. Przechodząc przez Krogulec widać było jeden z naszych samochodów na drodze zdemolowany.
Z kwatery pozwolono nam wziąć walizkę opróżnioną już przez gospodarzy. Przy kontroli walizki wzięto mi aparat fotogr. 580 zł, busolę (25 zł), zegarek (120 zł).
Samopoczucie okropne - nie do opisania. Napad bolszewicki niczem nie usprawiedliwiony niweczył organizację kraju w obronie.
Oddziałów wł. przeciwstawiających się na pograniczu nie ma. Z Kopu stałe placówki na strażnicach przyjęły walkę beznadziejną. Większość wziętych do niewoli to sztaby szpitalne, oddziałki Kopu, oraz ewakuowani cywilni, kobiety z dziećmi i dzieci od 14 - 15 lat.
Ludność ze łzami żegna jeńców. W Huslatynie bolszew. umieszczono nas na barłogu, gdzie zaczęto kolejno oficerów badać.
Wyjazd samochodami do Kamieńca Podol. pod wieczór przerwał badanie. Umieszczeni gorzej jak barany nocą wieziono nas do Kamieńca Podol., gdzie umieszczono nas w więzieniu G.P.U. Płk Ducytuch (?) lub Dmytrach (?)1) w Husiatynie został od nas  odłączony. W wilgotnej bez powietrza celi, a przytem smrodliwej, urągającej wszelkim zasadom higieny, na podłodze resztę nocy przetrwaliśmy w oczekiwaniu niepewnego dnia. W celi spotkałem gen. Jar ...6) i pł. Jagielskiego. Przed Kam. Pod. około 20 km prowadzący samochód kierowca zasnął a samochód idący z szybkością około 70 km runął do rowu. Cudem uniknąłem śmierci, lecz silna kontuzja głowy i kręgosłupa. b. mi dokucza. Ból i ropa w lewym uchu. Głowa i twarz podrapana warga dolna oderwana.

19.IX. Cały dzień w celi G.P.U. Przeniesiony do sąsiedniej celi spotkałem mjr. Niemca2). Brak powietrza powoduje omdlewanie. Popołudniu badanie i z powrotem do celi. Nocą i dniem co chwila wpada ktoś z G. Pstwa - znany system działania na nerwy. Nocą wyprowadzenie na podwórze.
Po przybyciu ścisła kontrola i odbieranie wszystkiego, aż do podwiązek i traktowanie jak wielkich przestępców.

20.IX. Wyjazd samochodami pod silną eskortą na dworzec kol. i załadowanie do nieuprzątniętych wagonów, którymi przewożono dopiero co konie. W jednym wagonie 68 ludzi. Smród, zimno, wagony zabite na głucho - wyjazd w kier. na Płoskirów lub Pleskirów.

24.IX. Przed południem przywieziono nas na st.kol. " Ciołkino"3 ) w okręgu Kurskim. Pozwolono nam po raz pierwszy opuścić wagony. W transporcie spotkałem żonę mjr. Wunderlicha z Pawlika. W oczekiwaniu popołudniu przeładowano nas na kolejkę wązkotorową i pod wieczór wywieziono do letniego obozu robotniczego (kopanie torfu) około 10 km na południe od st. kol. "Ciołkino". Po długim wyczekiwaniu na zimnie i deszczu zaprowadzono do cuchnącego baraku, w liczbie 88 osób. Wśród jeńców wojskowi, policja, cywilni.

25.IX. Porządkowanie baraku, spanie na resztkach zgniłej wilgotnej podłogi. Każdy zbiera liście i podściółkę z przyległego lasu, co powoduje jeszcze większy kurz i brud. Warunki obozowania nie do opisania. W czasie transportu obficie wydawano chleb czarny i masło - brak wody.
W obozie dwa razy dziennie odżywianie: rano między 9 - 12 godz. zupa na rybie, po południu 14 - 18 zupa na rybie oraz chleb. Zupełny brak tłuszczów i niczem nieusprawiedliwiona niepunktualność.

25 - 30.IX. Nędzne życie w brudzie, za ogrodzeniem i pod wartą bagnetów. Wyjście, nawet zbliżenie do drutów niedozwolone. Życie beznadziejne. Żadnych wiadomości ze świata (gazet nie dopuszcza się), zmartwienie o los pozostawionych na, terenie walk rodzin targa duszą i to tym bardziej, że człowiek zamknięty za druty kolczaste jest bezradny na wszystko.
Jedyną ulgą to, że we trójkę z maj. Wilbanem i Niemcem mamy po 1/3 m miejsca w baraku i wszyscy dzielimy się tymi samymi troskami.
Waluta polska nie ma wzięcia i nic dokupić nie można, czego zresztą i na rynku tutejszym nie ma. Ludność tutejsza na ogół przychylna nam, władze bolszew. starają się jak dotąd w stosunku do nas być taktowne. Agitacja nawet wśród żołnierzy nie ma wzięcia.
1.X.39. Wydano po torbie cukru i 1/2 paczki "machorki" - oraz po raz pierwszy t.z. herbatę . Brak okrycia, warunków spania i bielizny osob. daje się we znaki.
Wspólne apele poranne i wieczorne zabroniono.
W niedzielę kazano roboty ziemne.

2.X. Beznadziejnie, w nocy deszcz budzi ludzi (dach dziurawy). Po raz pierwszy dostaliśmy gazety w języku polskim. Po przeczytaniu komunikatów opanowało wszystkich ogólne przygnębienie . (Podział kraju między okupacje i zapowiedź rychłego zwolnienia żołnierzy z terenu okupowanego, co by przesądzało dalsze nadzieje niepodległości kraju). Pod wieczór rozmaitemi sposobami starano się nastrój wywołany polepszyć . Wieczorem w obozie dawano przedstawienie (kino przewoźne) na powietrzu. Obraz to rewolucja Leninowska. Dla żołnierzy jeńców, mimo uprzedniego uświadamiania przez wybrańców ludu - treść obrazu nie przemawiała do duszy, lecz na odwrot słyszałem złośliwe odgłosy. Byłem również i ja na urywku obrazu.

3.X.39. Od rana deszcz, zatem nieco mniejszy tłok przy studni i naczyniach. Po raz pierwszy urządziłem sobie święto domowe tj. pranie bielizny, według recept obozowych i przy zastosowaniu mydła bolsz. Wobec deszczu suszenie przeprowadzam na sznurku w baraku, naturalnie w kurzu. W czasie prania bawili mnie żołnierze rozmową, z czego wywnioskowałem co ich gnębi. Ta sama troska o przyszłość kraju leży również w ich duszy. Argumentami logicznymi pocieszałem ich. Dzień deszczowy trzyma wszystkich skazańców w baraku, na twarzach widać u wszystkich jakąś troskę, nawet błahego żartu nie da się usłyszeć.
W pewnej chwili wpada władza boI. i po raz dziesiąty szereguje różne odmiany ludzi. Tym razem wzięto cywilnych ludzi i podoficerów oraz policję. Zostaliśmy sami oficerowie. Niedługo cieszyliśmy się spokojem, bo władza zarządza zbiórkę z bagażami i przeprowdza nas do baraku już przepełnionego oficerami. Nie upłynęło 10 minut, a już naszą szesnastkę (?) (bo tylu nas było z 1-go baraku) wyprowadza się do innego baraku i przeprowadza się ścisłą rewizję, przyczem rzeczy wartościowe i pamiątkowe zatrzymuje się. Mnie w drodze wyjątku zwrócono zegarek, a papierośnicę, stare pieniądze i ordery i odznaczenia zatrzymano, na co otrzymałem kwitek.
Już późno w nocy przesiedlono do następne go baraku na leże. Po wytargowaniu obiadu (zupa z soczewicy) układliśmy się spać w ten sposób, że jeden nogami drugiemu nogami wjeżdżał pod brodę.

4.X. Po nieprzespanej nocy wstaliśmy i z zimna nawet nikomu do mycia nie chciało się zabrać. Około południa wzięto nas do noszenia desek - okazuje się na prycze. Wiara wzięła się ochoczo i na noc prycze były gotowe. Nasza 5-tka ulokowała się na piętrze. Pierwsze wygodne spanie (jedną matę trzcinową) przyniósł kpt Gruszyński, ale przytem b. zimne. Mróz na dworze duży, jest już do kilku stopni.

Dzień 5.X. przeszedł na szukaniu sposobu ogrzania się i wykończenia pryczy oraz oczekiwaniu na posiłek gorący. Soczewicą od kilku dni prześladują. W dzień przynoszą pocieszające wiadomości z "pewnego źródła" i tem się naród buja. Pod wieczór naród gorączkuje się, bo słyszy zarządzenie sporządzania list imiennych ze wskazaniem ostatniego m. zamieszkania (...)

16.X. Po kilku niespodziankach, np. osobista rewizja i odebranie rzeczy pseudo-cennych, papierośnica, zegarek, odznaczenia itp. (na które wydano kwit).
Rzeczy te przy odejściu mają być zwrócone, a zresztą macie kwit. Oddzielono podoficerów, szeregowych wojska i policji - oficerów przeniesiono do innego baraku. W międzyczasie dostarczono materiały i w dwóch dniach własnymi rękami wykonano prycze.

D.16.X . Zbiórka wszystkich i przemarsz do _obozu' klasztoru. Tutaj 170 dano do jednej sali poklasztornej i pod wieczór ułożono nas na mokrej podłodze. Rezultatem tego było u mnie przeziębienie i mocna angina. Po raz pierwszy korzystałem z pomocy lekarza. Po 3-ch dniach wróciłem do siebie, lecz przeziębienie i angina powtórzyły się (...)

29.X. Dużo mówi się o wyjeździe i to było, a raczej stało się nagminne - plotka doprowadzająca niektórych ludzi do spazm. Wreszcie zakazano w ogóle mówić o wyjeździe. Zarządzono spisy i to znów dało powód do plotek o wyjeździe do kraju. Stąd odszedł transport szeregowych i z innych 2 obozów policję i cywilnych odesłano. Fama głosi, że skierowano ich do Szepietówki, a policję do Lwowa.
Późno wieczorem wzięto ppłk-ów. Zmarło w tym obozie 10 - w tym mjr Gądek lek. szp. św. Rocha.

30.X. Od rana silny ale ciepły deszcz. Wyjść nie można. Giełda spada 1 rub. - 8-5 zł. Ludzie golą duże brody. Zarząd obozu zakłada światło elektr.

1.XI. W godzinach wczesnych g.4 pobudka, śniadanie i zbiórka, o-g.7 wymarsz do wązkotorowej kolejki, skąd wyjazd łącznie z obozem z "Gorodoka". Dnia 1 i 2.XI. w wagonach towarowych z m .Tiołkino jazda na razie w nieznane.
W m. Briańsk dn .2.XI. w godzinach rannych wydano obiad w stołowni na około 1500 osób. Podano sprawnie. Około godz. 12 odjazd boczną linią kolej. do st . kol. Kozlew. O godz. 24 3.XI. przybycie na stację, wywagonowanie do godz. 3 i domarsz do obozu (7 klm) na godz. 7. Na miejscu śniadanie, poczem rejestracja, a popołudniu łaźnia i przejście do sąsiednie go obozu (...)

 

1 ) Nazwisko źle odczytane: Chodzi o ppłk., dypl. piechoty Aleksandra Józefa Dmytraka z Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. Figuruje on na liście oficerów. Zamordowanych po wywiezieniu z obozu w Starobielsku.
2) Prawdopodobnie autor pisze o mjr. Henryku Marianie Niemcu, pracowniku Departamentu Piechoty MSWojsk; zamordowanym w Katyniu, a wcześniej więzionym w obozie w Kozielsku.
3) Pomyłka, powinno być Tiotkino, gdzie mieścił się jeden ze 143 obozów, w których początkowo umieszczono polskich jeńców wojennych, wziętych do niewoli przez wojska radzieckie.
4) pers KD - chodzi zapewne o personel Komisji Doświadczalnej Centrum Wyszkolenia Piechoty 
5) chodzi prawdopodobnie o mjr Franciszka Wilkonia z KD CWPiech w Rembertowie
6) może chodzić o gen. Jędrzejewskiego Władysława

Autorem pamiętnika prezentowanego poniżej jest major Stanisław Kukla, w 1939 roku pracujący w Komisji Doświadczalnej Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie. W kwietniu 1940 roku zamordowany w Katyniu.